Nautika
Właścicielka
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:31, 30 Sie 2009 Temat postu: Teren z Arturem i Kaną By Kana |
|
|
30.08.09
Zadzwoniłam do Nautiki z zapytaniem czy nie wybrała by się ze mną i z moim chłopakiem, Arturem na przejażdżkę. Zgodziła się i powiedziała że Artur, może pojechać na Celince, albo Sunshine. Po odłożeniu słuchawki, poszliśmy z Arturem przyszykować Etnies do podróży. Razem szybko ją wyczyściliśmy. Etnies była zadowolona że kręcą się przy niej aż dwie osoby, a poza tym bardzo polubiła Artura Kiedy Etnies była gotowa, Artur poszedł przyszykować przyczepę, a ja wyprowadziłam Etni i poszłam po jej siodło i ogłowie. Wprowadziłam siwą do przyczepy, a Artur włożył jej rzeczy. Zamknęliśmy przyczepę. Artur otworzył mi drzwi od strony pasażera, a ja z wdzięcznością wsiadłam. Kiedy wsiadł, od razu odpalił silnik i pojechaliśmy do stajni Nautiki. W czasie jazdy opowiadałam mu o Celine Dion i Sunshine.
Wysiadłam z samochodu. Nautika już na nas czekała. Zapoznałam ją z Arturem. Nautika powiedziała, żebym dała Etni odpocząć po podróży i zaprowadziła ją na pastwisko, do reszty. Poszliśmy do domku Naut, gdzie wypiliśmy herbatę, a potem poszliśmy po klaczki. Artur wybrał Dionkę. Poszliśmy wszyscy troje na pastwisko i wzieliśmy Etnies, Elfen i Celine. Poszliśmy przed stajnie. Etnies była zadowolona, że znów mogła spotkać dawne towarzyszki, Elfen stąpała spokojnie u boku Naut, a Celinka patrzyła z lekkim dystansem do Artura. Przed stajnią wyczyściliśmy klaczki i założyliśmy cały sprzęt. Uzgodniliśmy że przejedziemy przez teren Aplauz'a i wjedziemy na ścieżkę z mojej stajni, dojedziemy do jeziora i wrócimy. Nautika jeszcze przyniosła plecak z kocem i ręcznikami, a ja wzięłam mój plecak z prowiantem. Do bramy na pastwiska podeszliśmy pieszo, żeby Artur mógł się poznać z Celinę, a potem wsiedliśmy na konie i pojechaliśmy ścieżką obok lasu. Dużo się śmialiśmy. Konie były bardzo rozluźnione. Pierwsza szła Celine, Potem Elfen i na końcu ja z Etni, żeby jej do głowy nie przyszło zaczynać biec. Jechaliśmy jakieś 30 minut stępem i wjechaliśmy do lasu. Tam zaczęliśmy jechać w szeregu, żeby lepiej było nam gadać. Wiał lekki wiaterek. Klaczki szły bardzo spokojnie. Etnies od czasu do czasu zarzuciła łbem, a Celinka parsknęła, chyba w końcu przyzwyczaiła się do Artura. Była prosta droga, więc postanowiliśmy zakłusować. Znów ustawiliśmy się w rzędzie takim jak przedtem. Jechaliśmy przez 5 minut kłusem gdy wyjechaliśmy z lasu i było widać już ogrodzenie dzielące moją stajnie od Nautiki. Zwolniliśmy do stępa. Jechaliśmy wzdłuż ogrodzenia, bo na końcu była brama. Po 10 minutach znów wjechaliśmy do lasu. Etnies chciała się wyrwać, ale jej na to nie pozwoliłam. Zarżała nerwowo. Elfen szła spokojnie pod Nautiką, chyba tylko do niej miała pełne zaufanie. Celinka też zaczęła się denerwować. Artur starał się ją uspokoić, trochę pomogło, ale dalej strzygła uszami na wszystkie strony i prychała. Pomyślałam, że dla nich taki spokojny marsz może być nudzący, ale zważając na Elfen nie możemy jakoś galopować. - Naut, one chyba chcą zagalopować – powiedziałam nie pewnie – hmm.. to możliwe. Wiesz, tutaj w tym lesie jest dużo pni do skakania. Więc możecie na chwilę tam pojechać, a ja będę dalej szła, później mnie dogonicie – uśmiechnęła się szczerze. Spytałam się Artura co o tym sądzi i powiedział, że możemy tak zrobić. Więc dałam łydkę Etnies, która tylko czekała na sygnał. Od razu zaczęła galopować, Artur zaraz dogonił mnie na Celine. Klaczki się uspokoiły i parskały z zadowolenia. Naut jechała dalej wzdłuż ogrodzenia. Kiedy tak szaleńczo pędziliśmy, szybko znaleźliśmy pnie i zaczęliśmy skakać. Najpierw ja z Etnies. Rozpędziłyśmy się i przeskoczyłyśmy w wielkim stylu przez kłodę. Artur zaczął bić brawo, a ja poczerwieniałam Potem Celinka zaczęła szarżować, na przeszkodę i pokonali ją też bez żadnego wysiłku. Ja z Etnies jeszcze przeskoczyłyśmy kilka kłód, a potem zaczęliśmy się ścigać do Nautiki, która z Elfen spokojnie jechała wzdłuż ogrodzenia. Na końcu wygrała Celine, ale to było oczywiste że arabek wygra z hanowerem xp Kiedy dojechaliśmy do Nautiki znów ustawiliśmy się w szereg żeby nam się lepiej gadało. Po 10 minutach stępa, przyśpieszyliśmy do kłusa, bo widać było już bramkę. Klaczki kłusowały spokojnie. Celinka od czasu do czasu prychnęła. Etnies za to na początku chciała galopować, ale ją skarciłam i się uspokoiła, od czasu do czasu tylko prychnęła. Po 5 minutach byliśmy już przy bramce. Artur i Naut zatrzymali swoje klacze, a ja podjechałam do bramki i ostrożnie ją otworzyłam. Kiedy wszyscy byliśmy już po drugiej stronie, zamknęłam bramkę i ruszyliśmy dalej. Teraz obrałam ścieżkę, która prowadziła do jeziora. Na początek zjechaliśmy z górki do takiej małej doliny. Etnies szła już spokojnie, a Celine i Elfen obserwowały dokładnie nowy teren. Były trochę nie spokojne i stąpały ostrożnie. Jechaliśmy przez małą dolinę. Zaczęliśmy kłusować. Po 10 minutach wjechaliśmy pod górę i tam zwolniliśmy. Klaczki jechały już bardzo rozluźnione. Etnies co jakiś czas zaczepiała Celinkę, która jechała obok nas. Artur zaczął się śmiać. Powiedziałam że już nie długo dojedziemy na mini plaże przy jeziorze. Po 30 minutach wjechaliśmy na wzgórze. Stamtąd było już widać taflę wody . Zakłusowaliśmy. Jechaliśmy jakieś 15 minut kiedy zobaczyliśmy plażę. - No a teraz najlepsze! - zawołałam i powiedziałam o co mi chodzi. Chciałam galopować na plaży. Specjalnie nie kazałam Elfen się forsować przed tem, żeby mogła dłużej pogalopować teraz. Daliśmy łydki klaczą. Etnies wystartowała jak strzała w stronę wody. Za nią biegła Celine, która próbowała nas wyprzedzić. Elfen też zdawała się ożywiona i wesoło galopowała za nami. Nautika zaczęła się śmiać. Etnies wbiegła kawałek do wody, ale ją zatrzymałam – później razem popływamy – poklepałam ją i kazałam biec wzdłuż brzegu. Ja i Artur zwolniliśmy klaczki, żeby Elfen mogła nas dogonić. Chwilę pogalopowaliśmy i zatrzymaliśmy się przy barierkach, które kazałam specjalnie zrobić na takie okazje. Zeszliśmy z klaczek i przywiązaliśmy je tam. Artur pomógł Nautice rozłożyć koc, a ja pozdejmowałam siodła z klaczek. Etnies nie mogła już ustać spokojnie. Kiedy skończyłam poszłam do Artura i Naut pomagać im w przyszykowaniu 'pikniku'. Kiedy wszystko było już gotowe, zjedliśmy kilka kanapek i zaczęliśmy się rozbierać żeby pławić konie. Kiedy Naut się rozbierała Artur zaczął się na nią gapić, a ja stałam obok niego. Nautika spłonęła rumieńcem, a ja z całej siły mu przywaliłam Zaczął przepraszać, a my z Nautiką zaczęłyśmy się śmiać, aż konie się na nas popatrzyły poszliśmy do koni i odwiązaliśmy je. Ja szybko wskoczyłam na Etnies, bo jeszcze chwila a by mi wyrwała wodze i pobiegła sama " border="0" /> Celinka i Elfen stały spokojnie i czekały na znaki. Ja z Etnies byłyśmy już w wodzie, Artur ruszył za mną, a Naut chodziła z Elfen po brzegu, a potem weszła głębiej. Musiałam zawrócić Etnies bo odpłynęła bardzo daleko. Artur był trochę nie pewny na grzbiecie Celine i ta zaczęła chodzić gdzie chciała. Szybko się pozbierał i znów zapanował nad Dionką. Elfen spokojnie wykonywała każde polecenie Naut, chociaż nie była zbyt pewna wchodzenia tak głęboko. Etnies prychnęła z niezadowolenia, bo ją zawróciłam. Trochę się pobawiliśmy na brzegu, ja oczywiście cała w błocku, bo kochana Etni zawsze mnie wywraca Później 'ogrodziłam' białą taśmą kawałek terenu i puściliśmy klaczki żeby trochę się popasły. Sami poszliśmy na koc się suszyć. Kiedy trochę wyschłam ubrałam się i poszłam wytrzeć też klaczki. Etnies byłą już cała w błocie... Celinka i Elfka spokojnie się pasły. Dobrze że zabrałam szczotki, przewidywałam że tak będzie. Kiedy wysuszyłam porządnie Elfen i Dionkę, wyczyściłam Etni. Doszedł Artur który pomógł mi pozakładać ogłowia i poprzywiązywać klaczki. Potem wróciliśmy do Naut i zaczęliśmy składać wszystko. Poszłam jeszcze do klaczek dać im trochę marchewek i jabłek, a potem pozakładałam im siodła. Artur wziął najcięższy plecak i mi dał drugi. Odwiązaliśmy klaczki i ruszyliśmy w drogę powrotną. Klaczki były zrelaksowane i zmęczone, więc np. taka Etnies była potulna jak baranek. Wybrałam najkrótszą i najłatwiejszą ścieżkę na powrót, a po przejściu przez granice naszych stajen, oddałam wszystko w ręce Nautiki. Cała droga powrotna zajęła nam jakieś 2 godzinki, bo cały czas szliśmy stępem. Gdy wróciliśmy był już wieczór. Szybko wyczyściliśmy Elfen i Celine i daliśmy je do boksów, a potem zajęliśmy się przygotowaniem Etnies do podróży. Szybko nam zeszło kiedy pracowaliśmy w trójkę. Kiedy Etnies była już w przyczepie, poszliśmy jeszcze na kawę do Nautiki. Po wypiciu poszliśmy na dwór się pożegnać, było dosyć zimno i zadrżałam, a Artur mnie objął. Naut uśmiechnęła się szeroko. Pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu, oczywiście Artur prowadził. W samochodzie usnęłam na chwilę, a jak się obudziłam Artur się zaśmiał. Na miejscu wyprowadziliśmy ostatnimi siłami Etnies i wstawiliśmy ją do boksu. Szybko pozdejmowaliśmy z niej wszystko i zanieśliśmy do siodlarni. Pożegnałam się z Arturem i poszłam do domu, paść na łóżko i zasnąć
Post został pochwalony 0 razy
|
|