Nautika |
Wysłany: Sob 17:50, 25 Gru 2010 Temat postu: Skoki L/P - przygotowanie do zawodów BY JOANNE |
|
Z samego rana postanowiłam zabrać się za arabkę. Swe kroki skierowałam wpierw do siodlarni po sprzęt, potem z kantarem i uwiązem w ręce poszłam na padok. Od razu przy bramce zebrała się cała dzika zgraja.
-Witam państwa, na razie zabieram tylko panią Dion. - Powiedziałam gładząc puszyste łepetynki i przy okazji sprawdzając nogę Wiary. Wszystko grało, więc podeszłam do Celine, pogładziłam po szyjce i delikatnie wsunęłam kantar na jej łebek. Dopięłam do niego uwiąz i zaprowadziłam Celkę do stajni. Tam zdjęłam jej derkę, wyczyściłam dokładnie miękką szczotką, tam gdzie miała cięższe zlepki iglakiem. Gdy sierść siwki była już miękka i czysta wzięłam grzebień i rozplątałam jej ogon i grzywę na koniec rozczyściłam kopyta i siodłamy. Wdziałam klaczy ochraniacze na nogi, na grzbiecie ułożyłam czaprak, futerko i siodło skokowe do którego dopięłam popręg i zostawiłam odpięty. Grzbiet siwej przykryłam derką i w końcu wzięłam się za ogłowie. Zdjęłam jej kantar z głowy, na szyję włożyłam wodze i wytok, do pyszczka oliwkę i potem resztę. Celine była grzeczna, miała tylko drobny opór przed wędzidłem, ale szybko się dogadałyśmy. Przełożyłam ucho wytoku przez popręg i zapięłam na pierwszą dziurkę do siodła. Dociągnęłam z prawej strony, poprawiłam derkę, wzięłam kask i palcat złapałam wodze i idziemy na halę. Szybko dotarłyśmy na miejsce, gdzie dociągnęłam popręg, opuściłam strzemiona i wsiadłam na Dion.
-No niunia, ruszamy. - Powiedziałam przykładając lekko łydki i ruszając swobodnym stępem po całym pomieszczeniu. Przez 10 minut kręciłyśmy się tak na luzie ćwicząc reagowanie na łydki, potem powoli, ciągle wykonując lekkie półparadki i z przyklejonymi do boków łydkami zbierałam siwkę. Na początku mała uciekała od kontaktu, jeszcze nie ufała mojej ręce. Dość szybko jednak się przełamała i weszła na ładny, przyjemny dla nas obu kontakt. Gdy się pozbierałyśmy do kupy kilka wolt, drążków i kłus. Najpierw nieco luźniej po dużych łukach i czasem prostych potem włączyłam przejścia i drążki. Celka na początku uciekała od kontaktu, jednak dość szybko udało mi się zdobyć jej zaufanie i bardzo ładnie kłusować w zebraniu i dobrym ustawieniu. Kilka ustępowań i cofnięć. Na początku koślawe i bez zgrania, potem jednak już ładne, płynne i pełne swobody. Poklepałam siwą i zagalopowanie z prawej nogi na kole. Bardzo ładna reakcja na łydki, jednak znów uciekanie od kontaktu. Pchnęłam ją mocniej do przodu i po kole trzymałam wykonując półparady, aż w końcu weszła na kontakt, utworzyła most i się pozbierała. Rozgrzałam ją w galopie na obie strony, porobiłyśmy parę lotnych i kontrgalopów, przejść i oczywiście drążki. Siwa spisywała się coraz lepiej, przyjemne z niej konisko. W końcu zaczęłyśmy się naskakiwać. Na początek koperta 50 cm. Spokojnym galopem naprowadziłam arabkę na przeszkodę. Nie pasowało nam, przez co tupnęła i mocno się wybiła, jakby przeszkoda miała niewiadomo ile.
-Hej, niunia, bez przesady - Powiedziałam mimo wszystko klepiąc klacz. Jeszcze raz. Na kopertę najeżdżałyśmy po łuku, sam galop prowadziłam na średniej wielkości kole. Drugi odskok przypadł już dobrze, trzeci nieco za daleko, jednak świetnie poprawiony przy czwartym podejściu. Od razu ruszyłyśmy galopem w drugą stronę. Poklepałam siwkę, która zgrabnie operował nogami i resztą ciała. Teraz szło nam o wiele gorzej, Celka nie umiała wyliczyć fule do przeszkody, a ja jeszcze jej nie czułam jak trzeba. Mimo wszystko dość szybko się dogadałyśmy i po 2 udanych skokach nakierowanie na stacjonatę 75 cm. Lekko przytrzymałam klacz, która wyraźnie wydłużała swoje fule. Dobrze zrobiłam, bo oddałyśmy bardzo dobry skok. Wylądowałyśmy na drugą nogę i jedziemy to samo. Tym razem nieco dodałyśmy. Bardzo ładnie pasowało, skok dobry technicznie. Po nim jazda na drugą nogę to samo. Skrócenie i hop, w drugą stronę dodanie i hop. Jeszcze jeden taki schemat. Bardzo ładnie. Pochwaliłam arabkę i jedziemy na koniec rozgrzewki oksera 100 x 80. Na początek równym, roboczym tempem. Odskok nieco za daleki, ale się wyratowałyśmy. No to jeszcze raz. Tym razem za blisko i zrzutka.
-No mała, co jest? - Powiedziałam przechodząc do stępa. Siwa parsknęła, a stajenni poprawili przeszkodę. Zagalopowałam. Bardzo ładna reakcja na łydkę i jedziemy. Lekkie przytrzymanie bo się kobyłka napalała i hop! Bardzo ładny, dobrze wymierzony skok. Poklepałam Dion i z drugiej nogi skracamy się przed skokiem. Ostatnie fule musiałam dodać, bo nam nie pasowało. Siwa bardzo ładnie zareagowała na pomoce i odskok wyszedł idealny. Pochwaliłam konia i do stępa na chwilę. Stajenni przemontowali parkur tworząc z niego 2 pojedyncze przeszkody i jeden szereg na fule.
Nabrałam wodze i pozbierałam klacz. Nie było problemów z kontaktem. Zagalopowanie od łydki i jedziemy na stacjonatę 100 cm z kolorowym bannerem w środku. Klacz chciała wyłamać, ale ostatecznie tupnęła i wybiła się wysooko w chmury. Mimo to się odratowałyśmy. Poklepałam ją za to, że skoczyła i jeszcze raz. Tym razem już lepiej, choć nadal wybijała się z krzyża. Przy kolejnym podejściu dodałam galopu, by ułatwić arabce poprawne wybicie się. O wiele lepiej, świetny baskil i skok świetny technicznie.
-Super! - Poklepałam Celine i galopem z drugiej nogi na oksera 100 x 100. Wzięłam klacz na siebie, bo się nieźle napaliła i ładny, choć bliski skok. Poklepałam ją i jeszcze raz. O wiele lepiej. Zadowolona poklepałam ją i na szereg. Stacjonata za daleko, przy okserze tupnięcie i rozmontowanie przeszkody. Westchnęłam i do stępa. Korzystając z okazji poprosiłam stajennego o ustawienie wskazówki. Gdy przeszkoda była naprawiona pozbierałam klacz, zagalopowałam i spokojnym, pozbieranym galopem na szereg. Dzięki wskazówce odbicie wypadło idealnie, w środku szeregu dodałam i świetny skok przez oksera.
-O to chodzi! - Powiedziałam klepiąc klacz i dając nieco luźniejszą wodzę. Celka zadowolona pomachała chwilę głową i jeszcze jeden najazd. Dobrze wyliczone fule do wskazówki, po nim super stacjonata i super okser. Poklepałam kobyłę i do stępa. Stajenni podwyższyli przeszkody o 10 cm. Gdy i parkur i my byłyśmy gotowe zagalopowanie z prawej nogi i stacjonata mająca już 110 cm. Lekkie przytrzymanie i dzięki temu odpowiedni punkt wybicia. Pochwała dla klaczy i galopując na lewo okser 110 x 100. Tym razem galop roboczy i bardzo dobry podjazd do przeszkody, mocne wybicie i okrągły skok. Poklepałam sowicie arabkę i skrócenie do szeregu. "Trzy, dwa jeden...hop!" Pomyślałam podjeżdżając do wskazówki. Stacjonata bardzo ładnie, okser nieco z daleka wzięty, ale na czysto. Postanowiłam poprawić. Spokojny najazd, wskazówka-stacjonata-okser. Tym razem wszystko pasowało, więc luźna wodza, poklepanie i do kłusa.
-Dobre z ciebie konisko, ale masz problem z odmierzaniem fuli. - Powiedziałam klepiąc ponownie siwkę, która zadowolona parskała co chwila. Rozkłusowałam trochę, rozstępowałam w derce przez 10 minut i do stajni. Celka najwyraźniej zmęczona nie zwracała na nic uwagi, szła spokojnie obok mnie, często parskając.
Na miejscu rozsiodłałam "sarenkę", wyczyściłam, sprawdziłam jak nogi i odstawiłam do boksu w dereczce. Sama pozbierałam sprzęt i odniosłam na miejsce, po czym posprzątałam nieco w stajni. |
|