Lonżowanie

Kana

Dzisiaj postanowiłam dać odpocząć mojej kochanej klaczce i postanowiłam zabrać ją na lekkie lonżowanie, już tak dawno tego nie robiłyśmy. Wzięłam lonże i szczotki i poszłam do jej boksu. Zostawiłam wszystkie rzeczy przed i weszłam cicho do stajni. Etnies stała spokojnie w boksie, można powiedzieć, że trochę znudzona, nawet mnie nie zauważyła. - Cześć śliczna! Jak tam samo poczucie? - gdy to usłyszała od razu się ożywiła i zaczęła rżeć. - Spokojnie! Dzisiaj dam tobie odpocząć i pójdziemy cię trochę polonżować - powiedziałam spokojnym głosem, wzięłam do ręki jej kantar, założyłam jej go i doczepiłam uwiąz. Wyszłyśmy na zewnątrz. Przywiązałam ją i zaczęłam czyścić. Nie była brudna, tylko trochę zakurzona i miała też słomę w grzywie. Szybko się z tym uporałam i zamiast uwiązu, doczepiłam jej lonże i poszłyśmy na plac. Tam zaczęłam trening.

Najpierw stęp. 10 minut w prawo i 10 minut w lewo. Etnies ładnie szła, nie ociągając się. Potem postanowiłam, żeby zakłusowała. Ładnie. 5 minut kłusa i zmiana kierunku. Wszystko wykonywała bardzo dokładnie. Potem 5 minut kłusa w przeciwną stronę. I stop. Ładnie się zatrzymała. Ok, to teraz kłus. W lewo i w prawo po 5 minut. Kiedy była już rozgrzana, kazałam jej zagalopować. Nareszcie jej żywioł. Na początku bryknęła, ale skarciłam ją głosem i uspokoiła się. W prawo 10 minut i stop. Zrobiła jeden krok za dużo więc, zmiana kierunku i w lewo 10 minut i stop. Teraz już jej się udało. Pochwaliłam ją głosem i znów zaczęłam galopować. 5 minut w prawo i stęp. Doskonale wykonała polecenie. A teraz stęp w lewo, koło 3 minut i galop. Na początku trochę zakłusowała, ale zaraz się poprawiła i biegła dookoła mnie. Ok, stop. Ładnie się zatrzymała. Ok, pochwaliłam ją znów głosem i stęp. 5 minut stępa. A teraz galop. Już nie kłusowała, tylko od razu galopowała. No świetnie. A teraz poćwiczymy cofanie. Zatrzymałam ją i stanęłam z przodu Etnies. - Cofnij się - powiedziałam, na początku nie wiedziała o co chodzi, więc powtórzyłam komendę i nacisnęłam ją z przodu. Tym razem się połapała i ładnie cofnęła. - Świetnie - powiedziałam i poklepałam siwą. Jeszcze raz to samo, ale bez naciskania. - Cofnij się - i tym razem już wiedziała o co chodzi i ładnie się cofała do póki jej nie powiedziałam że ma przestać. Poklepałam ją i dałam kawałek marchewki. Spojrzałam na zegarek, było już dosyć późno. Polonżowałam ją jeszcze chwilę i poszłam przed stajnie. Tam ją wyczyściłam i zaprowadziłam na pastwisko, a potem wróciłam i sprzątnęłam sprzęt.