Teren

Kana

Weszłam do stajni. Podeszłam do boksu Etnies. - Hej malutka! Dawno się nie widziałyśmy - przywitałam się i zaczęłam głaskać siwą po wielkim pyszczku. Wzięłam szczotki i wyszłam z nią na zewnątrz. Szybko ją wyczyściłam. Etnies trochę się wierciła, ale to pewnie dla tego, że dawno nigdzie nie jeździłyśmy i rozpierała ją energia. Potem pobiegłam po jej siodło i ogłowie. Kiedy wróciłam Nautika wyprowadzała klaczki na pastwisko. - Hej! - przywitałam się - Siemka! - odpowiedziała mi Naut - Jak tam klaczki? - zadałam pytanie - Wszystko w porządku - odpowiedziała - Idziesz z Etni na trening? - zadała pytanie - Tak, dawno się nie ruszała - odpowiedziałam, a Naut poszła na pastwisko. - Dobra, możemy zaczynać - powiedziałam do siwej i wsiadłam na nią.

Pojechałyśmy przez pastwisko do tylnej bramy stadniny i tam zaczęłyśmy kłusować. Etnies biegła bardzo szybko, jednak ja jej nie powstrzymywałam bo wiedziałam, że ma nadmiar energii. Wyjechałyśmy na łąkę i dałam Etnies znak do galopu. Po jakiś 5 minutach galopowania, dałam Etnies żeby pocwałowała sobie trochę. Biegłyśmy bardzo szybko. Już dawno nie jechałam cwałem. Etnies wydawała się bardzo szczęśliwa. Kiedy dojechałyśmy na skraj lasu, zwolniłam do galopa, a potem do kłusa i tak jechałyśmy w cieniu drzew wolnym kłusem. Jechała bardzo spokojnie i nie wyrywała się, chociaż wiedziałam że ma ochotę pogalopować. Po pewnym czasie zwolniłam do stępu i wjechałyśmy do lasu. Doszłyśmy do strumienia, gdzie dałam napić się trochę Etnies, w końcu dzisiaj było całkiem ciepło. Kiedy skończyła przejechałyśmy przez strumień, Etnies na początku się trochę zawahała i ostrożnie przeszła przez strumień. Po przejściu zawróciłam ją i kazałam jej ponownie przejść. Już odważniej przeszła. Potem musiałam wrócić na drugą stronę, więc przeszłyśmy jeszcze raz i tym razem siwa ładnie przeszła. Kiedy dojechałyśmy na małą polankę, zaczęłam kilka ćwiczeń ujeżdżeniowych. Kłusowałam i galopowałam. Zbierałam ją i zawszę się słuchała i wykonywała ćwiczenia. Potem zrobiłam kilka kółek i ósemek. - Ok, wystarczy, teraz idziemy poskakać - powiedziałam do Etnies, klepiąc ją i weszłyśmy z powrotem do lasu żeby odszukać trasę do skoków. Kiedy do niej dotarłyśmy, kazałam zagalopować i naprowadziłam ją na pierwszy pniak. Etnies nie miała z nim problemu. Potem zauważyłam jakiś rów, więc chciałam i przez niego przeskoczyć. Najpierw podjechałam do rowu, żeby pokazać Etni przeszkodę, a potem odjechałam na kilkanaście metrów kłusem i zawróciłam ją. Kazałam jej zacząć galopem, ale nam się nie udało, więc powtórzyłam. Nie było najlepiej, ale nie na tym miałyśmy się skupić i dałam znak siwej że będziemy skakać. Etnies najechała i ładnie skoczyłyśmy. Po wylądowaniu poklepałam mojego dużego łebka. Ok, jedziemy dalej, kłusem. Las stał się rzadszy więc zagalopowałam. Znalazłyśmy powalone drzewo, więc naprowadziłam Etnies na to drzewo i kazałam skoczyć. Ładnie, spokojnie najechała i mocno się wybiła i wysoko skoczyłyśmy. Etnies zaczęła już się pocić więc postanowiłam wrócić do strumyka. Stępem wróciłyśmy. Przy strumieniu Etnies się napiła, a potem postanowiłam wrócić do stajni, bo musiałam załatwić kilka spraw.

Tak, więc ruszyłyśmy stępem. Przez drogę, zbierałam i wyciągałam Etnies. Kiedy wyszłyśmy z lasu przyśpieszyłam do kłusa i zrobiłam to samo. Po powrocie do stajni wyczyściłam Etnies i wstawiłam do boksu żeby odpoczęła. Nalałam jej świeżej wody i dałam kilka smakołyków do jedzenia. Potem pobiegłam się umyć i przebrać i pojechałam załatwiać sprawy w mieście.