|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kana
Pensjonariusz
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Vic, Barcelona, Hiszpania
|
Wysłany: Pon 9:38, 06 Lip 2009 Temat postu: Teren - by Fressa |
|
|
Przyjechałam dziś do wspaniałej Etnies.Przyjechałam pod stajnię swoim polonezem Wyszłam przed stajnię i rozejrzałam się dookoła .Weszłam do stajni i zauważyłam boks klaczy.Koło niego leżała karteczka ,że sprzęt jest w siodlarni i ,że mogę z nią jechać w teren .Poszłam więc do siodlarni i wzięłam potrzebne rzeczy.Przywitałam się z klaczą .Na początku była nieufna,ale potem się zaprzyjaźniłyśmy.Dałam jej marchewę i pogłaskałam po grzbiecie.Potem wzięłam się za czyszczenie klaczy. Była czysta ,bo nie była rano na padoku.Wystarczyła miękką szczota.Potem ogon ,grzywa i grzywka .Poszła sprawnie .Następnie przeczyściłam jej jeszcze kopytka i klacz była czysta.Pogłaskałam ją i powiedziałam ,że jest bardzooo grzeczna .Poszłam do siodlarni i zostawiłam klacz na chwilę ,bo zapomniałam wziąśś popręgu od siodła.Gdy przyszłam Etnies jadła sobie sianko.Przełożyłam jej kantar przez szyję i założyłam powoli ogłowie.Klacz ładnie przyjęła wedzidło ,ale przy zapinaniu pasków chciała się schylać do siana.Po chwili klaczce znudziły się próby dosięgania siana i założyłam jej siodło. Porzucała trochę głowęi poszczurzyła się 'w powietrze'.Klacz była gotowa i to bardzooo szybo.Zabezpieczyłam ją i poszłam do siodlarni gdzie zostawiłam swój kask,rękawiczki i palcat.Wzięłam długi palcat ,założyłam kaska i ubrałam rękawiczki.Weszłam do boksu klaczy ,ściagnęłam jej kanter ze łba i odbezpieczyłam.Chwyciłam ja za wodze i wyszłam po woli z boksu.Klacz nie chciała iść za mną i stanęła.Podeszłam do niej ,a ta zaczęła się szczurzyć.
-Ne przesadzaj Etnies-powiedziałm do niej spokojnie i klepłam w łopatkę żeby ruszyła swoim zacnym zadkiem Wink
Szła za mną grzecznie.Otworzyłam bramkę na maneż i weszłam tam z klaczą.Na środku zatrzymałam ją ,dociągnęłam popręg i spuściłam strzemiona.Wydłużyłam lewe strzemie i wsiadłam powoli.Klacz stała grzecznie.Ruszyłam stępem i robiłam strzemiona.Prawe było dłuższe .Chociaż może taki same.Sama nie wiem.Nagle przyszła Kana.
-Hej -powiedziała.
Odpowiedziałam jej i spytałam sie o strzemiona.Okazało się ,że lewe jest dłuższe więc je skróciła.Teraz czułam że jst równo.Podziękowałam jej i wyjechałam stępem z maneżu.Klacz zaraz nastawiła uszy.Poklepałam ją i cały czas dawałam leciutki impuls łydką żeby klaczy się nie zapomniało ,że na niej siedzę.Szłyśmy na lekkim kontakcie ,ale zbliżałyśmy się do ulicy więc zebrałam bardziej wodze.Klacz była grzeczna ,ale jak wjechałyśmy do lasu to odskoczyła w bok ,bo jakis ptak wyleciał zza drzewa.Potem szła spokojnie stępem .Spróbowałam ją zganaszować.Na początku buntowała się i rzucała główką ,ale potem udało się .Przytrzymałam ją tak z 3-4 sekundy i odpuściłam.Potem dałam klaczce minutę i jeszcze raz.Pobawiłam się z nią jeszcze tak kilka razy.Potem klacz dużo lepiej chodziła na pysku.Była miękksza i nie uciekała od ręki.Owady przeszkadzały i mi i jej dlatego gdy tylko mogłam dawałak=m klaczy luźniejsze wodze żeby mogła odpędzić robale od swojej główki.Poklepałam ją i sprawdziłam popręg.Był luźny więc podniosłam nogę i podciągnęłam go.Na początku wkurzyłam się po cały czas rękawiczka nie pozwalała mi dopiąć popręgu.Spuściłam nogę i ścizgnęłam rękawiczkę nie tracąc kontaktu z pyskiem klaczki.Udało się dociągnąć gdzy ściągnęłam rękawiczkę.Ubrałam ją na nowo.Zerknęłam przed klaczkę i sprawdziłam czy nie ma żadnych kamieni,korzeni i czy jest odpowiednie podłoże.Wszystko było okej więc zakłusowałam.Pierwsze kroki ćwiczebnym.Następnie kłus roboczy anglezowany.Klacz rwała do przodu chcąc uciec od dręczących ja robali.Kilka półparadek i kilka kroczków ćwiczebnego wystarczyło żeby Etnies przestała to robić.Machała sobie tylko ogonkiem i nieraz głową.Przeszłam do stępa poprzez ćwiczebny.Poklepałam ją i postanowiłam porobić częste zmiany chodu .Na razie tylko stępo kłus.Najpierw 5 sekund kłusa późnie 5 sekund stępa.Potem to samo ,ale ze zganaszowaniem w stępie.Klacz ładnie szła i przy przejściach miała bardziej 'elastyczny' pysk.Nie wieszała się i jakoś zapomniała o wkurzających muchach.Potem to samo ,ale zganaszowanie teraz w kłusie.Było super ,ale nagle klacz usłyszała jakis motor i spłoszyła się.Siadłam mocniej w siodło i nie szarpałam się z nią ,bo to i tak nic nie da.Pilnowałam tylko żeby nie wpadła w jakieś drzewo.Po kilku sekundach oprócz półparadek próbowałam klacz skupić na mojej osobie.Mówiłam do niej i dawałam delikatny impuls łydkami żeby wiedziała ,że cały czas tam siedzę.Klacz wygasła w końcu i przeszła do stępa.Od nowa zaczęłysmy robić to ćwicznie jakby nigdy nic się nie stało.Potem przeszłam do stępa i poklepałam ją.Wjechałyśmy pod jakąś mini górkę i dojechałyśmy do jezdni.Zatrzymałam kobyłkę i rozejrzałam się.Nic nie jechało więc ruszyłam kłusem wyciągniętym anglezowanym przed siebie.Skręciłam w prawo,gdyż chciałam pojechać nad zatokę.Ciekawe jak klacz zaraguje na wejście do wody-pomyśłałam.Zrobiłam półsiad .Zrobiłyśmy z klaczą kilka zmian tempa.Szło nam dobrze chociaż przy bardzooo wolnym kłusie klacz zwalniała,ale potem wiedziała już ,że tak robić nie wolno i bardzo ładnie się skracała.Droga zmusiła mnie do przejścia do niższego chodu.Przeszłam do stępa i poklepałam klaczkę po zadzie.Przejechałam przez błoto i zatrzymałam klaczkę.Potem ruszyłam stępem i sprawdziłam popręg.Był okej więc znowu ja zatrzymałam ,ale tym razem ruszyłam do kłusa.Etnies nie od razu zrozumiała o co mi chodzi.Dałam jej za lakką łydkę.Stęp i od nowa.Teraz było okej więc pkłusowałam trochę w ćwiczebnym.Znowu przeszłam do stępa i spojrzałam na zegarek .Byłam już w terenie 48 minut.Czas w terenie bardz szybko leci.Zakłusowałam ,a potem zagalopowałam.Etnies posłała mi radnosnego baranka i kilka parschnięć.Za bardzo rwała do przodu więc postanowiłam jechać pełnym siadem .Nie poskutkowało więc zrobiłam 3 półparad ,a klacz galopowała już zganaszowana.Nie o to mi chdodziło.Znaczy się chdziło tylko o to żeby zwolniła ,a nie ganaszował się.Po 'naprostowaniu' jej głowy galopowałysmy na kłodę,która leżała na ziemi.Byłyśmy jakieś 200 m od niej,ale przeszłam do stępa poprzez kłus.Poklepałam klacz.Podjechałam do kłody i sprawdziłam jak tam podłoże koło przeszkody ,czy nie ma kamieni,czy z kłody nie wystają kamienie,czy nie jest zbyt grząsko,czy nie ma dziur,czy nie idą gdzieś ludzie ,czy nie ma dookoła przedmiotów ,które mogłyby przestraszyć Etnies.Po sprawdzeniu zawróciłam i pojechałam jakieś 300 m od pzreszkody.Nawróciłam i zagalopowałam ze stępa.Ładnie wyszło.Zrobiłam półsiad ,ale nie pozwliłam klaczy lecieć na przeszkodę choć jechałyśmy dosyć szybkim galopem.Przeskoczyła z niezłym zapasem xdd Poklepałam ją i dalej galopowałam .Musiałam dosyć ostro skręcić w lewo.Nie był to bardzooo osrtry zakręt ,ale zawsze zakręt.Trochę bardzie ostry niż ten na ujeżdżalni.Sprawdziłam nogę żeby czasami nie wywalić się na zakręcie.Zakręt był w prawo ,a noga też prawa więc było okej.Skróciłam klacz w galopie.Ładnie weszła w zakręt, całkiem całkiem się wygięła Smile Wjechałyśmy na szeroką drogę prowadząca na łąką.Dodałam znowu tempa.Klacz rwała do przodu ,ale jej nie pozwoliłam ( no w końcu od czego ja siedzą tam na górze ? Wink ) .Wjechałyśmy na łąkę .Wiedziałam ,że mogę teraz dodać ,ale potem muszę zacząć hamować ,gdyż na końcu łąki jest strumyk,który jest do przeskoczenia.Tuż przed łąką zaczęłysmy cwałować.Oby dwie byłyśmy szczęśliwe.Etnies chciała jeszcze dodać ,ale póxniej byśmy w tym cwale nie wyhamowały.Jeżeli chodzi o chodzy klaczy to mi się nawet podobają ,ale ma ona dziwny kłus.Zaczęłam hamować.Przeszłam do galopu i uspokoiłam Etnies.Klacz kombinowała już gdy zobaczyła strumyk.Żeby czasami nie było jakiegoś wypadku zrobiłam woltę ,a ta znowu zaczęła robić jakieś slalomy.Zrobiłam 11 wolt.Potem przestała.Otatnie 8 foule było żywszych niż pierwsze.Klacz odskoczyła w odpowiednim miejscu.Ładnie wylądowała.Poklepałam ją i przeszłam do stępa poprzez kłus.Dałam jej luźną wodzę i wyciągnęłam nogi ze strzemion.Klacz spociła się i to bardzo :> Stępowałyśmy z 20 minut odpoczywając.Wzięłam klacz na kontakt ,bo po zakręcie w lewo była już zatoka.Klacz 'płasko' weszła w zakręt w stępie.Klacz zobaczyła wode i nastawiła uszy.Przy wjeździe do wody trochę kombinowała ,ale ładnie weszła.Szła stępem przez wodę i wyglądała na zadowoloną i zrelaksowanę.Poklepałam ją i gdy już miała wyjeżdżać z wody zagalopawał.Klacz była zdziwiona ,ale nie protestowała.Wykonywała b. wysokie skoki galopu .Wyjechałyśmy z wody i przeszłyśmy do kłusa ,a potem do stępa.Zganaszowałam ją na 4 sekundy i znowu popuściłam wodze.Byłyśmy w terenie już 1,5 h.Na niebie pojawiały się ciemne chmury więc postanowiłam wracać.Znowu porobiłam częste przejścia ,ale dołączając galop i stój.Taka była kolejność : stęp-kłus-stój-stęp-galop-kłus-stój-kłus-stęp-kłus-stęp-galop-stój-kłus-stój-galop-stęp-kłus-stęp zganaszowany-stój-kłus zganaszowany-stęp-stój galop-kłus zganaszowany-galop zganaszowany. Najwięcej się namęczyłam przy pierwszym przejściu z galopu do chodu niższego,ale potem klacz idealnie ragowała na moje pomoce.Nagle zaczęło lać.Zakłusowałam.Jechałyśmy kłusem pośrednim ,a ja anglezowałam.Byłyśmy już przy drodze .Przeszłam do stępa i rozejrzałam się czy nic nie jedzie.Jechało czerwone suzuki swift i czarna kia ,a potem z prawej 2 ciężarówki.Potem droga była wlna więc kłus zabójcze.Jeszcze większe niż jak jechałam w drugą stronę.Gdy droga była okej jechałam kłusem.Jechałam w półsiadzie ciągle uchylając się od gałęzi i przeskakują z lewej naprawę żeby nie wywalić się na jakimś mokrym korzeniu.Jechałam na skróty.Wyjechałam już z lasu i musiałam przejść do stępa.Nieźle lało ,ale nie mogłam kłusować po śłiskiej nierównej drodze.Byłam już blisko,bo widać było niebiesko-baiłe ściany monopolowego.Klacz zaczęła się denerowować,bo grzywa przyklejała jej się do oczu.Zjechałam na dół mini górką i ruszyłam kłusem przez tereny podmokłe gdzie płynał sobie strumyczek.Nagle zobaczyłam zza drzew dach stajni.Ucieszyłam się .Znowu wyjechałam na łąkę.Przeszłam do stępa,bo było cholernie ślisko.Byłyśmy całe mokre.Wyjechałyśmy z łąki i wjechałyśmy na teren stajni.Odetchnęłam z ulgą.Podkłusowałam pod drzwi stajni i szybko zsiadłam.Nie podciągnęłam nawet strzemion tylko od razu weszłam do stajni.Zobaczyłam ,że rzeczy Etnies są pod ściąną (stanowiskiem) więc tam z nia poszłam.Założyłam jej kantar i łebek.Nagle przyszła Kana.Pogadałyśmy ,a ona pomogła mi i wzięła siodło i ogłowie klaczy.Ubrałam Etnies kantarek na główkę i pocałowałam w chrapki. Pdziękowałam jej i pogłaskałam.Dostała 2 smaczki , a ja wzięłam plastikową szczotkę.Przeczyściłam ją.Buntowała się trochę przy czyszczeniu miejsca koło słabizny i klatki piersiowej.Potem przeczesałam jej grzywę,grzywkęi ogon.Miała tam pełno liści .Wyciągnęłam jej kleszcze ,którego zauważyłam.Upewniłam się czy wyciągnęłam całego ,a potem zapiłam go. Najpierw butem,następnie dobiłam kopystką ,a potem utopiłam w gorącej herbacie ,która leżała na murku koło stanowiska ,a herbatę wylałam do do umywalki gdy poszłam umyć wędzidło.Klacz ładnie podawała mi nogi.Gdy zrobiłam już wszystko przy niej ,odniosłam umyte ogłowie .Przytuliłam się do klaczki .Przyszła Kana i zarzuciła jej derkę. Odprowadziłam klaczkę do boksu i wrzuciłam do żłobu 4 marchewki pokrojone na 3 części jedna.Pocałowałam ją i poszłam do Kany.Powiedziałam jej o kleszczu ,a ona powiedziała ,że jak jej sierść wyschnie to przesmaruje jej to miejsce maścią tranową.Odniosłam uwiąz ,pożegnałam się jeszcze z Kaną i pojechałam do unique.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|